Marek Rybaczuk Wspomnienie
Marek Rybaczuk, urodził się w roku 1952, studiował na Wydziale Podstawowych Problemów Techniki w latach 1971–1976, a w roku 1979 obronił doktorat na tym Wydziale.
Współpracę z WPPT zakończył w dosyć dramatycznych okolicznościach: najpierw wziął całą dydaktykę za kolegę, który wyjechał na staż, później został negatywnie oceniany za brak publikacji, a jeszcze później dostał nagrodę Sekretarza PAN za opublikowany cykl współautorskich artykułów.
Gdy w 1987 roku prof. Kasprzak dowiedział się, że młody adiunkt kończy współpracę z Instytutem Fizyki Politechniki Wrocławskiej, zaproponował mu zatrudnienie na Wydziale Mechanicznym, w Instytucie Materiałoznawstwa i Mechaniki Technicznej, w swoim zespole. Współpraca rozpoczęła się z rocznym opóźnieniem spowodowanym zaplanowanym stażem w Instytucie Fizyki Jądrowej w Nowosybirsku, Syberyjskiego Oddziału Akademii Nauk ZSSR.
Poznaliśmy go w roku 1988 gdy na Seminarium Dynamiki opowiadało swoim pobycie na Syberii. Dał się poznać jako ciekawy gawędziarz, który potrafił ubarwić sprawozdanie pastelami przedstawiającymi rośliny i zwierzęta tam występujące. Zdradził też informacje, jak zdobywał dostęp do nielegalnej literatury (w tym tekstów braci Strugackich) znajdującej się na połączonych w sieć komputerach ośrodków naukowych… Opowiadał też o specyfice życia w zamkniętym ośrodku naukowym obok którego funkcjonowały kolonie karne.
Intensywnie włączył się w prowadzone w Instytucie prace (z jednej stron realizując plan badań dotyczących analizy wymiarowej, z drugiej bardzo aktywnie interesował się różnymi nowinkami informatycznymi wprowadzanymi do eksploatacji w Instytucie).
Od razu zainteresował się „sprowadzonym” do nas systemem LaTeX i zaczął go bardzo intensywnie używać.
Zaowocowało to wydaniem w roku w roku 1990 współautorskiej (Wacław Kasprzak, Bertold Lysik, Marek Rybaczuk) książki Dimensional analysis in the identification of mathematical models wydawnictwo World Scientific, na podstawie przygotowanych przez Marka (oczywiście w LaTeXu) matryc.
Sam druk matryc, którego nie mogliśmy wykonać u nas (nie mieliśmy drukarki laserowej) odbywał się w zaprzyjaźnionym ośrodku, w Gliwicach. Oni niestety mieli nowszą wersję systemu TeX, z nowszą wersją fontów CM. Skład się „posypał”… Siedzieliśmy do późnej nocy żeby to wszystko zebrać do kupy.
Kolejne prace naukowe związane były z analizą wymiarową (Twierdzenie $\pi$), próbami opisu zjawiska pękania metali (gdzie pojawiły się próby użycia w tym celu fraktali). Po krótkim czasie fraktale (i wymiar fraktalny) stały się jednym z podstawowych narzędzi badawczych prof. Rybaczuka, do tego stopnia, że opracował procedury generujące różne obiekty fraktalne.
Próby fraktalnego opisu (na przykład struktur kostnych) doprowadziły do bliższych kontaktów z lekarzami i jak się wydaje, pozwoliły one na ciekawy opis, zwłaszcza układu żylnego człowieka w okresie prenatalnym. Zaowocowało to nagrodą Ministra Zdrowia (2005) dla zespołu realizującego te badania.
W 2004 roku ukazała się książka Measurements, dimensions, invariant models and fractals (Wacław Kasprzak, Bertold Lysik, Marek Rybaczuk) będąca swoistym ukoronowaniem prac prowadzonych w dziedzinie analizy wymiarowej: udało się włączyć wektory, tensory i geometrię do twierdzeń analizy wymiarowej.
Podczas gdy Zespół zajmował się kolejnymi tematami (kompozyty włókniste, materiały ceramiczne,…) prof. Rybaczuk podejmował kolejne tematy starając się wnieść nowości do rozwiązywanych problemów. W szczególności próbował dodawać opis fraktalny do badanych zjawisk, kładąc zwłaszcza wielki nacisk na różne skale (nano-, mikro-, mini-) opisu.
Bardzo dobrze widać to na liście jego publikacji.
Szerokość horyzontów i zainteresowań sprawiała czasami kłopoty recenzentom i decydentom, którzy nie potrafili łatwo zaklasyfikować go do jakiejś wąskiej kategorii i utrudniało podejmowanie słusznych decyzji.
Patrząc na dzisiejszy profil badawczy Wydziału Mechanicznego wszystko to czym kiedyś się zajmował znajduje dziś jakieś odzwierciedlenie w naszych zainteresowaniach.
W życiu prywatnym był profesor Rybaczuk „złotą rączką” potrafiącą zrobić praktycznie wszystko z drewna, artystą plastykiem (w pewnym okresie jego ulubioną techniką był pastel), miłośnikiem sanskrytu (opanował alfabet devanagari i przekazał te zainteresowania swojej córce) hodowcą i miłośnikiem roślin.
Czas w zegarku miał tak przestawiony, że uwzględniał czas dojścia na uczelnię: gdy miał być o 11 — wychodził z domu (według swojego zegarka) o 11 i był na miejscu na czas…
Miał nieznośny zwyczaj wypalania ogromnej ilości papierosów, co nie pozostało bez wpływu na jego zdrowie.
Straciliśmy osobę wyjątkowa nawet w skali Politechniki Wrocławskiej.