Encyklopedia Philomennica
Trafiłem na fantastyczną książkę1. Powinna się ona spodobać wszystkim, którzy kochają brytyjski humor, a zwłaszcza stare produkcje grupy komików Monty Pythona.
Autorka o swojej książce pisze tak:
Potraktujcie tę książkę jak przewodnik po wszechświecie napisany przez kogoś, komu ufacie. Czasami miło jest, gdy ktoś weźmie nas za rękę. A czasem nie (na przykład wtedy, gdy ten ktoś zbyt krótko używał suszarki do rąk w kiblu albo posilał się niedawno makrelą). Tak czy siak, dobrze wiedzieć, że jest ktoś, kto wskaże wam właściwy kierunek na rozstaju dróg.
Wspominam tu o niej tu, gdyż odnosi się ona do trudnego problemu istnienia zera, które sprawia (i będzie sprawiać) wiele problemów studentom zaczynającym swoją przygodę z językiem C2.
Zero to pojęcie matematyczne oznaczające „nic”, ale nie znaczy dosłownie nic, bo używając tego słowa w takich zdaniach jak „zero do oclenia” czy „wiele hałasu o zero”, brzmicie niczym robot.
W czasach starożytnych Rzymian liczby nie zaczynały się od zera, tylko od jedynki, więc gdy liczyliście do dziesięciu, wychodziło wam dziesięć liczb, a nie jedenaście, tak jak teraz. Oczywiście, kiedy mamy do dyspozycji tylko dziesięć liczb w pierwszej dziesiątce, rachunki stają się dużo trudniejsze. Zwłaszcza w porównaniu ze stanem obecnym, kiedy w pierwszej dziesiątce znajduje się jedenaście liczb.
Weźcie to pod uwagę!
Jest też serial „Świat oczami Cunk” (Cunk on Earth) — jeżeli taki jak książka, to wart czasu spędzonego przed ekranem.
I oczywiście pojawia się chęć przeczytania w oryginale, żeby zobaczyć na ile dobrze spisali się tłumacze…