Co prawda zdjęcie nie było robione z B1. B1 jest tyko tłem dla pięknie wyrównanego placu na którym kiedyś stałą...

Co prawda zdjęcie nie było robione z B1. B1 jest tyko tłem dla pięknie wyrównanego placu na którym kiedyś stałą stołówka. Spécialité de la maison (w czasach gdy tam jadałem) był kotlet schabowy „delta Diraca” (mięsko tak rozklepane, że nieskończenie cienkie). Ale wygodna była, bo znajdowała się na terenie kampusu. Z drugiej strony, oddawała spore ilości ścieków do kanalizacji, które ledwo to obsługiwała. Budynek B1 potrafił nie tylko pięknie śmierdzieć, ale trujące opary powodowały korozję wszystkiego. Po każdym ataku smrodu nasz ówczesny serwer (OpenDesktop SCO na komputerze 386) cierpiał z tego powodu. I trzeba było raz na tydzień lub dwa ruszyć wszystkimi kartami, a czasami nawet wzruszyć kości cache (były w podstawkach na płycie) bo nie działało. A w czasach jeszcze wcześniejszych obecne w laboratorium maszyny (Odra 1325 czy SM4) musiały być poddawana podobnej konserwacji: spirytus, pędzelek i gumka do czyszczenia wszystkich możliwych styków. Później, później miejsce stało się kultowe, gdyż działała tam giełda komputerowa. Stać trzeba było w kolejce żeby tam wejść. To były czasy. Później stołówka zaczęła popadać w ruinę. I, w końcu, dokonał się jej los.

Wojciech Myszka
Wojciech Myszka
dr inż. adiunkt

Tak się tylko rozglądam…